posłuchał.
- I tak straciłeś - zauważył Whyling. - Dużą część w tym pokoju i na moją rzecz, o ile sobie przypominam. - No, no, spokojnie - wtrącił Parrish, kładąc rękę na ramieniu przyjaciela, który już podnosił się z krzesła. - Szkoda dobrego porto i czasu na sprzeczki. Jestem tu po to, żeby grać w faraona. - Ja również - dorzucił Sinclair. Postanowił, że rano zada Victorii kilka pytań na temat byłego narzeczonego. 9 - Jesteś pewna, że twój mąż będzie zadowolony, gdy nas tu wszystkich zobaczy? - zaniepokoiła się Lucy. - Wolałabym go nie rozgniewać. - Nie obawiaj się. Wciąż powtarza, że Grafton House to również mój dom, a ja chcę spotykać się z przyjaciółmi. - Obiecałaś, że mi powiesz, jak zareagował, kiedy spytałaś go o lorda Williama. Victoria oblała się rumieńcem. Czym prędzej wzięła Lucy pod ramię i wprowadziła ją do ogromnej sali balowej. - Och, to nic ciekawego - odparła niedbale. - Wiesz, jacy są mężczyźni. - Nie... - Szkoda, że nie ty wydajesz bal - zaszczebiotała Venetia Hilston, ratując Victorię z opresji. - Zmieściłoby się tu pół Londynu. - To prawda - zgodził się Lionel Parrish, porywając Lucy do walca. - Ale wtedy nie mielibyśmy tyle miejsca do tańczenia. - I byłoby strasznie gorąco - dodała Venetia z powagą. - Ona zupełnie nie ma poczucia humoru, prawda? - mruknął Victorii do ucha lord Geoffrey Tremont. Kręcił się koło niej przez całe popołudnie jak pszczoła wokół kwiatu. Vixen zaśmiała się cicho i pchnęła go ku okrąglutkiej Norze Jeffrie. - Marguerite, zagraj nam, żebyśmy mogli zatańczyć - powiedziała. - Tak, prosimy cię, Marguerite! - zawołała Lucy, wirując z Parrishem po wielkiej sali. Panna Porter nie dała się długo namawiać i wkrótce salę wypełniły dźwięki fortepianu. Dzień był zbyt wietrzny na spacer albo przejażdżkę po Hyde Parku, więc Victoria wpadła na pomysł, żeby zaprosić przyjaciół do domu. Dobrze, że już nie mieszkała w Fontaine House, bo rodzice zemdleliby z przerażenia na widok gromady młodych ludzi. Przy okazji chciała wybadać, czy ktoś wie, kogo adorował poprzedni lord Althorpe. Bogaty, szanowany, samotny i utytułowany dżentelmen powinien być wręcz oblegany przez kobiety. - Mogę cię prosić do tańca? - zapytał cicho lord