sukienkę i podała ją Cecile.
- Nie, nie jest Jimmym - odparła poirytowana. - Ale tak samo jak Jimmy nie zasługuje na to, żebyś go broniła. - Jimmy Johnson był dobrym chłopcem, tylko ludzie go nie rozumieli. - O, rozumieli go aż za dobrze. To był dwunastoletni chuligan i tylko ty dałaś się nabrać. Podkochiwałaś się w nim nawet. Malinda westchnęła głęboko. Kłóciły się już tak wiele razy. Po raz pierwszy w wieku lat dwunastu. W tej chwili wcale nie miała na to ochoty. 84 JEDNA DLA PIĘCIU - O co chodzi, Cecile? - Czy podkochujesz się w Jacku Brannanie? - Tylko dzieci się podkochują. - No, dobrze. A więc - czy zakochałaś się w Jacku Brannanie? Zakochana w Jacku Brannanie? Aż wzdrygnęła się na tę myśl. - Bardzo krótko go znam. - Miłość nie ma poczucia czasu. - Och, daj spokój, Cecile - zirytowała się Malinda. - Całowałaś się z nim? Malinda chwyciła nawilżacz. - Woda się skończyła. Zaraz wracam. - Tak czy nie? - Cecile przytrzymała ją za łokieć. - A jak tak, to co? — odparła zaczepnie Malinda. - Wiedziałam! - zapiszczała Cecile. - I jak było? Założę się, że nieźle. Nieźle? Według Malindy to zbyt łagodne określenie, ale przecież jej doświadczenie w sprawach męsko- -damskich było raczej ograniczone. Tak bardzo chciała się zwierzyć Cecile. Pocałunek. Jego dotyk. Jak ją to paraliżowało. Jak sama obecność tego człowieka pozbawiała ją tchu. Musiała o tym komuś powiedzieć. Komuś, kto pomoże jej zrozumieć uczucia, jakie wzbudzał w niej Jack. Nie była pewna, czy Cecile jest właśnie kimś takim. O, tak, Cecile na pewno miała doświadczenie. Młoda wdowa zmieniała mężczyzn jak rękawiczki. Miała także skłonności - kiedy okoliczności na to pozwalały - do kierowania życiem Malindy. Malinda spojrzała na kącik zabaw, gdzie mały JEDNA DLA PIĘCIU 85 Patryk z dużym przejęciem ustawiał i burzył wieże z klocków. Ależ podobny do ojca. Jej dłonie i żołądek zacisnęły się w mocny węzeł. Ten sam kolor włosów, ta sama silna szczęka, te same cienkie usta. Przed oczami stanęła jej dorosła wersja tych rysów. - Owszem, całowaliśmy się - wypaliła. -I, owszem, było cudownie. Cecile zdarzało się szanować czyjąś prywatność, ale w tej chwili nie miała na to ochoty. - A więc podoba ci się sposób, w jaki całuje,