Flic odeszła kilka kroków i przesunęła ręką po gałęzi wierzby.
- Może napijemy się razem herbaty? - W taką pogodę? - Nigdy nie przeszkadzała mi odrobina deszczu. I przyda się mała pogawędka. Oczywiście, jeśli masz czas? Przestał grzebać w ziemi. - Jasne, skoro sobie życzysz... - Po prostu nie mogę wytrzymać sama w domu, zaraz wpadam w dołek. - Może powinnaś pójść do szkoły jak Chloe? - Poszłabym, ale obudziłam się ze strasznym bólem głowy. Zresztą Groosi chciała wyjść, więc ktoś musiał zostać z Imo. John obejrzał się na dom. - A co z nią? - Śpi. - Flic uśmiechnęła się do staruszka. - Dlatego mam czas na herbatę. John pokiwał głową. 288 - Zejdę nastawić czajnik. - Jeśli nie masz nic przeciwko temu. A może ja to zrobię? - Już idę. - Podszedł do otwartych drzwi, wytarł rękę w sfatygowane sztruksowe spodnie i nacisnął zewnętrzny kontakt, aby zapalić światło. - Wiesz, moje kubki widziały lepsze dni, są szczerbate jak ja. - Nie szkodzi. Zaczekam tutaj, dobrze? - Czuj się jak u siebie. Przyniosę drugie krzesło. I ruszył na dół. Tym razem poszło jak po maśle. Żadnych przykrych wrażeń, nie tak jak z Izabelą. Wystarczyło pstryknąć kontakt i zatrzasnąć drzwi - dotąd nigdy ich mocno nie zamykano, bo były tak wypaczone, że potem tylko silny mężczyzna mógł je otworzyć. Zaplanowała to sobie podczas bezsennych godzin nocnych, opracowała ten scenariusz jako jedną z kilku możliwości. Dobrze znała stary schron, bawiły się tam z Imo, kiedy były małe. Wiedziała, że wewnętrzny wyłącznik światła od lat nie działał, widziała też, że latarnia, którą John zwykle trzymał na dole na półce, stała teraz w kącie garażu. A pudełko ze świecami i zapałki leżały w pojemniku na śmieci kilka domów dalej. Stary John Pascoe, ostatnio taki kruchy, nosił swoje lekarstwo w wewnętrznej kieszeni zielonej kurtki, wiszącej w tej chwili na zewnątrz schronu. I w dodatku bał się ciemności, sam wyznał to Flic tamtego dnia w drodze do szpitala. Tak więc pozostało już tylko nie reagować na jego wołanie. Wróci teraz do domu, przypnie Kahlemu smycz, a potem wyciągnie Imogen z łóżka i namówi ją, żeby przeszły się po Groosi do fryzjera i wyciągnęły ją na późny lunch czy podwieczorek w Starbucks albo Filiżance Kawy... A gdyby przypadkiem słaby, wystraszony staruszek nie wyzionął ducha w ciemnicy, Flic miała gotowe wyjaśnienie: usłyszała, że w domu dzwoni telefon i musiała go odebrać, bo Imo spała, a potem pewnie wiatr zatrzasnął drzwi. Nie, nie miała pojęcia, że światło się nie paliło, może stary John po prostu zapomniał nacisnąć włącznik... 53. W kwestii VKF Jasper Hughes zdecydował po namyśle, że Matthew powinien następnego dnia wrócić do pracy. 289