CONNER: Skąd ją wziąłeś? Jest twoja?
O’GRADY: Nie. (przerwa) Ojca. CONNER: Zabrałeś ją z szuflady? O’GRADY: Z sejfu. CONNER: Z sejfu? Nie był zamknięty? O’GRADY: Był. Ojciec zawsze go zamyka.. CONNER: Więc jak się dostałeś do środka? O’GRADY: Jestem bystry, no nie? Jestem bardzo bystry. Chwila przerwy. CONNER: Dobrze, Danny. Byłeś na tyle bystry, żeby otworzyć sejf, wyciągnąć dwie sztuki broni i przynieść je do szkoły. A potem byłeś na tyle bystry, żeby co zrobić, Danny? Cisza. CONNER: Użyłeś broni w szkole? Zacząłeś strzelać na korytarzu? Cisza. CONNER: Danny, próbuję ci pomóc. Ale żeby to zrobić, muszę wiedzieć, co się stało dziś po południu. Te dziewczynki i nauczycielka nie żyją, Danny. Rozumiesz,, czym jest śmierć? Przerwa. O’GRADY: Moja babcia nie żyje. Byliśmy na pogrzebie. To jest śmierć. CONNER: Rodzice płakali? Byli bardzo smutni? Tak jak dzisiaj? Widziałeś, jak ojciec płakał, Danny. Rozumiesz, dlaczego płakał? O’GRADY: Tak. (ledwo słyszalnym szeptem! Tak. CONNER: Co się stało dziś po południu, Danny? Co zrobiłeś? Byłeś po prostu aż tak wściekły? Dlatego? Cisza. O’GRADY: Jestem bystry. CONNER: Danny, zabiłeś te dziewczynki? Strzelałeś do dzieci? O’GRADY: Jestem, bystry. Jestem bystry, jestem bystry, jestem bystry! CONNER: Zabiłeś te dziewczynki, Danny?! O’GRADY: Tak! Tak! W porządku? Jestem bystry! CONNER: Dlaczego, Danny? Dlaczego zrobiłeś coś takiego? Dźwięk otwieranych drzwi. JOHNSON: Nazywam się Avery Johnson i reprezentuję Daniela O’Grady’ego. Koniec przesłuchania. CONNER: Dlaczego, Danny, dlaczego? JOHNSON: Nie odpowiadaj! CONNOR: Powiedz mi, dlaczego! Dlaczego zabiłeś te dziewczynki, Danny?! O’GRADY: Boję się. Na pokładzie boeinga 747 agent specjalny Pierce Quincy zdjął słuchawki i odłożył na bok magnetofon. Od chwili startu samolotu w Seattle trzy razy przesłuchał nagranie rozmowy z młodocianym masowym mordercą, najnowszą sensacją Ameryki. Teraz potrzebował kilku spokojnych minut na spisanie uwag w notesie zakupionym w pośpiechu na lotnisku Sea-Tac. Na czerwonej okładce zeszyciku wykaligrafował: STUDIUM PRZYPADKU NR 12, DANIEL JEFFERSON O’GRADY. BAKERSVILLE, OREGON. Podeszła stewardesa, zabrała pusty kubeczek i uśmiechnęła się czarująco. Quincy automatycznie odwzajemnił uśmiech, ale szybko odwrócił wzrok. Nie miał ochoty na zdawkowe rozmowy. Cały czas absorbowały go myśli o niepojętej sile, która skłania dzieci do zabijania. W wieku czterdziestu pięciu lat Pierce Quincy nadal dobrze się trzymał. Miał ciemne, siwiejące na skroniach włosy, był wysoki, szczupły i elegancko ubrany. Przeżył już swoje, wiedział, czego chce. Zawsze starał się być uprzejmy, ale nie miał ani krzty cierpliwości dla głupców. Zarabiał na życie, podróżując z miasta do miasta i polując na najgorsze potwory, jakie wydała rasa ludzka. Przenikliwe spojrzenie Quincy’ego niektórym wydawało się zniewalające, a innych całkowicie onieśmielało. Podczas podróży służbowych aktówka agenta specjalnego pękała od zdjęć z miejsc najbardziej brutalnych morderstw. Po piętnastu latach w branży mógł tasować te fotografie