Sinclair zerwał się i zdzielił impertynenta pięścią
w twarz. Usłyszał przekleństwa kolegów i szuranie krzesłami. Doskoczył do zataczającego się Landry'ego i powalił go ciosem w szczękę. Gdy znowu się na niego rzucił, silne ramiona chwyciły go w pasie i odciągnęły od ofiary. - Puść mnie, do diabła, Crispin! - Chcesz go wykończyć? Spojrzał na nieszczęśnika, który leżał skulony na podłodze. - Nie. Gdy wielki Szkot puścił Sinclaira, ten potoczył wzrokiem po sali, po czym nachylił się do ucha lorda Williama. - Nigdy więcej nie waż się obrazić mojej żony - syknął przez zęby. - Bo dokończę to, co zacząłem. Landry tylko jęknął w odpowiedzi, ale było mało prawdopodobne, żeby zapomniał nauczkę. Sinclair Grafton wyprostował się i bez pośpiechu ruszył do drzwi. - Raczej nie musisz się martwić, że ktoś pomyśli, że sporządniałeś - zauważył Bates, gdy znaleźli się na ulicy. - Bez wątpienia. - Sin rozmasował kostki. Nie zastanawiał się nad tym, czy postąpił mądrze. Był zadowolony, że sprał drania. Nie bił się, odkąd opuścił Europę. - Znalazłem trzech kolejnych podejrzanych, którzy mogli widzieć Thomasa w dniu, kiedy został zamordowany. Wyjął z kieszeni listę i podał ją Batesowi. - Masz coś na Marleya? - Na razie nic - odparł Sinclair. Wicehrabia rzadko się pokazywał publicznie po wieczorze u Frantonów. - Zostaw go mnie. - Nie zamierzam wchodzić między was dwóch. - Coś jeszcze? - spytał Wally, zerkając na listę ponad ramieniem Batesa. - Próbuję zdobyć zapis głosowania w Izbie Lordów. Wiedzielibyśmy, kto wtedy przebywał w Londynie. - To by nam ułatwiło sprawę - przyznał Crispin. - Jeśli markiza zabił któryś z parów - stwierdził Bates, podając listę Szkotowi. Była to jedna z licznych wątpliwości, które im się nasunęły po powrocie do Londynu. Z perspektywy Paryża sprawa nie wydawała się trudna. Mieli za sobą wiele delikatnych i niebezpiecznych misji. Nigdy jednak nie musieli iść dawno wystygłym tropem ani śledzić tylu szanowanych obywateli. Sinclair obejrzał się na drzwi Boodle'a. - Ze względu na plotki, które teraz powstaną, przez kilka następnych dni będziemy się kontaktować wyłącznie za pośrednictwem łady Stanton. Wally i Bates przyznali mu rację, pożegnali się i ruszyli w stronę Covent Garden. Crispin został z Graftonem.