Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/takietarasy.mielec.pl.txt): failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/tymek10/ftp/takietarasy.mielec.pl/paka.php on line 5
potępiającym wzrokiem. - Wróćmy do rzeczy. Przecież jacyś ludzie pracowali z Pritchartem, pielęgniarki czy ktoś

potępiającym wzrokiem. - Wróćmy do rzeczy. Przecież jacyś ludzie pracowali z Pritchartem, pielęgniarki czy ktoś

  • Janina

potępiającym wzrokiem. - Wróćmy do rzeczy. Przecież jacyś ludzie pracowali z Pritchartem, pielęgniarki czy ktoś

20 May 2022 by Janina

inny, kto był w tamtym szpitalu. Nieco poirytowana, Shelby odparła: - Zadzwoniłam do szpitala i pytałam o dokumentację, ale mają tylko metrykę urodzenia i akt zgonu. Z tych dokumentów wynika, że Elizabeth zmarła. - Musieli być jacyś inni ludzie. Lekarze, twój anestezjolog, personel pomocniczy, pielęgniarki, ktoś kto pracował na porodówce czy oddziale pediatrycznym. - Wiem. Na razie niczego nie udało mi się ustalić. - Shelby podniosła rękę, ale zaraz ją opuściła. - Który szpital? Spodziewała się tego pytania. - Szpital Naszej Matki Boskiej Bolesnej w Coopersville. - Ten, w którym przebywa Caleb Swaggert? - zapytał i widać było, że o czymś intensywnie myśli. - Dziewięć lat temu to była mniejsza placówka. O wiele mniejsza. To było, jeszcze zanim ojciec przekazał szpitalowi darowiznę w imieniu mojej matki. Potem szpital został wchłonięty przez większą jednostkę. Gwałtownie uniósł głowę. - Kiedy to się stało? - Mój ojciec przekazał darowiznę zaraz po tym, jak urodziłam dziecko - przyznała. - Nie wiedziałam o tym aż do dzisiejszego popołudnia, kiedy przejrzałam część jego akt. - Zerknęła na dom i zauważyła, że Lydia obserwuje ich przez otwarte okno w kuchni. Po chwili uświadomiła sobie, że w pobliżu jest także Pablo, porządkujący rabaty na drugim końcu altany, która zasłaniała basen. Czy Lydia przyglądała się Shelby i Nevadzie, czy też starała się nie spuszczać z oka swojego szwagra? - Jak duża była ta darowizna? - Nie wiem. Właśnie odnalazłam list z podziękowaniami od zarządu i administratora szpitala. Jeszcze nie miałam okazji, żeby z ojcem o tym porozmawiać. Nevada rozwierał i zaciskał pięść. - Myślisz, że to była łapówka dla szpitala za zatuszowanie sprawy? - Tak. - To była prawda, chociaż na samą myśl o niej robiło jej się niedobrze. - A niech to. - Niecierpliwie przeczesał włosy palcami. - Dlaczego twój ojciec tak bardzo się sprzeciwiał, żebyś zatrzymała dziecko? - Bał się skandalu - westchnęła. - Uważał, że bardzo chcę zmarnować sobie życie. - A chciałaś? Spojrzała mu w oczy, które kiedyś tak namiętnie kochała, na mężczyznę, dla którego kiedyś poszłaby do samego piekła. - Może. Kto wie? Byłam jeszcze dzieckiem. Ale myślę sobie, że miałam prawo je sobie zrujnować. - Sobie i naszej córce. - Wypowiedział te słowa lekko oskarżycielskim tonem. - Ustalmy jedną rzecz, Nevada - odparła z naciskiem. - Bez względu na okoliczności, nigdy, przenigdy nie zrobiłam niczego, żeby zaszkodzić swojemu dziecku. 98 - Z wyjątkiem tego, że nie powiedziałaś o nim jego ojcu. Poczuła się tak, jakby ją zdzielił czymś ciężkim. - Myślałam... myślałam, że to jest już za nami, ale najwyraźniej się myliłam. Uznała, że nie ma sensu ciągnąć tej rozmowy. Ruszyła w stronę samochodu. Nevada dogonił ją, złapał za nadgarstek i odwrócił tak szybko, że omal się z nim nie zderzyła. - No, dobrze, to był chwyt poniżej pasa, ale chcę wierzyć, że teraz jesteśmy w tym samym położeniu. Powiedziałaś mi o wszystkim, co powinienem wiedzieć. Zgadza się? - Absolutnie. - Z wyjątkiem gwałtu. Nie powiedziałaś mu o gwałcie, Shelby. - Dobrze. - Przez chwilę nie mówił nic i czuła tylko na przegubie ręki gorące opuszki jego palców. Jej serce zaczęło bić szybciej i kiedy wpatrywała się w twarz Nevady, bardzo żałowała, że nie może być w jakimś innym miejscu na kuli ziemskiej. Przebywanie tak blisko niego kosztowało ją zbyt wiele nerwów i emocji, stanowiło zbyt dużą pokusę. - Ja... muszę jechać. - Ja też. Nadal stał w miejscu. Do uszu Shelby dochodził odgłos grabi ogrodnika i kwilenie ptaka gdzieś wysoko w górze, ale przez krótką chwilę, patrząc na Nevadę, znowu czuła się siedemnastolatka - młodziutką, niewinną i zbuntowaną dziewczyną. To było tak dawno temu. Jakby w innym życiu. Przełknęła ślinę, a on spojrzał na jej szyję. - Uważaj na siebie.

Posted in: Bez kategorii Tagged: elżbieta dmoch, boxdel, chart hodowla,

Najczęściej czytane:

z książek, jeśli nikt ich nie czyta?

Podszedł do małego stolika i wziął do ręki karafkę. Nalał do szklanki brandy. Zaproponował Markowi, ale oficer wymówił się tym, że nadal jest na służbie. ... [Read more...]

domu, w swojej pustelni. Miał ochotę udusić Katherine Davenport

za to, że przysłała mu tak wspaniałą kobietę. Czy Kat nie zdawała sobie sprawy, że od czasu wypadku nie zbliżył się do żadnej kobiety? Dopiero dzisiejszego poranka poznał nazwisko ... [Read more...]

– Zjadłam wspaniałą kolację, a potem spacerowałam i chłonęłam

atmosferę Rzymu – odrzekła radośnie. Naprawdę była szczęśliwa. Spędziła uroczy wieczór z nadzwyczaj przystojnym mężczyzną, który – co najbardziej ją ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 takietarasy.mielec.pl

WordPress Theme by ThemeTaste