lecz to nie miało znaczenia. Wściekłość emanowała
16 z niej jak żar z rozgrzanej południowym słońcem plaży. - Ona... ona jest tylko spontaniczna. Nieważne. Wiem, że była z tobą, a teraz zniknęła. Ktoś musi coś wiedzieć, a tym kimś możesz być tylko ty. Rozmawialiście ze sobą. - Fakt. - Więc teraz zechciej porozmawiać ze mną. Zsunął okulary, żeby się jej lepiej przyjrzeć. - Ona rozmawiała ze mną sympatycznie. - A ja nie mam ochoty na miłe pogawędki. - Więc zostaw mnie w spokoju. - Skoro nie chcesz rozmawiać ze mną, dopilnuję, żebyś porozmawiał z policją. - Doskonale. Policjanci są zwykle uprzejmi. Nałożył okulary i zaplótł ręce na piersi. Stała i patrzyła na niego wyczekująco. Westchnął i niecierpliwie uniósł wzrok. - O co ci właściwie chodzi? - zapytał. - Nie możesz się ode mnie odczepić? Dlaczego się na mnie gapisz? Ty też się zmieniłaś? Jak Sheila? Podobam ci się, czy co? Chcesz sobie przypomnieć nasze dawne przygody? Zachowała zadziwiająco zimną krew. - Nie, wcale mi się nie podobasz. - No cóż, to znaczy, że się zmieniłaś, kochanie. Nie lubisz już atletycznych chłopaków z plaży? - Nie lubię tylko żałosnych pijaków, takich jak ty. Wydaje ci się oczywiście, że to, co mówisz, jest zabawne? - To wszystko? - zapytał uprzejmie. - Wszystko? Nie, niezupełnie. 17 Zręcznym ruchem machnęła trzymaną w dłoni szklanką. Owocowy drink okleił go jak lepki szlam. Omal nie skoczył, by chwycić jej rękę. Odruch. Udało się mu go pokonać. Pozostał na leżaku. Powinna uważać go za fajtłapę, to było ważne, za kogoś niezdolnego do gwałtowniejszych reakcji. Dziwne, nie widział jej od lat, a jednak zdawało mu się, że dociera do niego echo dawnych uczuć. Z łatwością je stłumił. Nie mogły się równać z przenikającym go teraz poczuciem śmiertelnego zagrożenia. Potwierdziły się najgorsze obawy, które ogarnęły go na jej widok. Zwiastowała kłopoty. Poważne. Pokręciła z niesmakiem głową. - Bydlak, i do tego pijany. Nawet nie drgnąłeś. - Bo to chyba dobra gorzała. Zaraz ją zliżę. Chcesz mi pomóc? Spojrzała na niego z pogardą, odwróciła się i ruszyła w kierunku wyjścia. - Kelsey! - Podniósł się, chociaż nie chciał tego. Czuł, że wszystkie jego mięśnie stężały z napięcia.