naprawdę robi.
- Maggie, on chce dopaść wampira! Przyjaciółka spojrzała na nią ze zdziwieniem. - Oczywiście, przecież to jego praca. - Nie Sean, tylko Bryan McAllistair. Nie mogę tego rozgryźć. Kim on właściwie jest i w jakim celu tu przybył? Skąd wie? I jak dużo wie? - Chodźmy do kuchni - zaproponowała Maggie. - Rozmawiając w holu, możemy-pobudzić dzieciaki. Na stole w kuchni leżała rozłożona gazeta, jakby Maggie czytała ją przed przyjściem przyjaciółki. Pani domu zrobiła kawy, tymczasem Jessica nerwowo chodziła w tę i z powrotem. - Słuchaj, on zjawił się w szpitalnej kostnicy z osinowym kołkiem, gotów zabić Mary. Tylko że ona obudziła się zdumiewająco szybko, więc nie zdążył. Powinna potrzebować dobrych paru godzin ciemności. - Kiedy się obudziła? - Tuż po zmierzchu. Maggie zabębniła palcami po stole. - Tylko Władca mógł tak szybko ją wezwać, to jego robota. Powinniśmy byli domyślić się wcześniej. I nie puścić cię do Transylwanii. - Daj spokój, nie mogę się przez całe życie ukrywać. - Powinniśmy byli odgadnąć - powtórzyła. - Od lat nie widziałam takiego nieba. Moim zdaniem zostałaś tam celowo zwabiona. - Ale jak to możliwe? Przecież Władca nie mógł wiedzieć, że tu jestem, że mieszkam w Nowym Orleanie. RS 184 - Czemu nie? Jeśli tropił cię od dawna... Potrząsnęła głową. - Na wszelki wypadek postarałam się zostawić dowody, że nie żyję. - A jednak kto wie, czy nie mam racji? Szkoda, że innych tu wtedy nie było, za nic nie powinnaś była jechać sama, bez żadnej pomocy. Moim zdaniem weszłaś prosto w pułapkę. - Czekaj, zbaczamy z tematu. Rozmawiałyśmy o Bryanie, ciągle nie wiem, co o nim sądzić. - Rozumiem, że nie jest wampirem? - spytała Maggie, po czym odpowiedziała sama sobie: - Nie jest, wiedziałabym przecież... - Ale kim jest? Wie o istnieniu wampirów, na pewno już ileś zabił, a za cel stawia sobie zabicie Władcy. - Nic dziwnego, jeśli jest pogromcą wampirów. Władca to wcielenie zła. - On budzi we mnie lęk. - Bryan? - Maggie napiła się kawy i uniosła brew. - Wydawało mi się, że on działa na ciebie w zupełnie inny sposób. Jessica zaczerwieniła się. - To też... Ale właśnie to mnie niepokoi. Nie czułam się tak... nie pragnęłam... - Potrząsnęła głową. - Mam wrażenie, jakbym znała go od wieków i jakbyśmy należeli do siebie. - Ale? - A jeśli on odkryje, kim jestem? Nie, to niemożliwe - zapewniła szybko zarówno samą siebie, jak i przyjaciółkę. Czekała na odpowiedź, lecz Maggie milczała w zamyśleniu, wreszcie rzekła: RS 185 - Powinnyśmy dowiedzieć się o nim tak dużo, jak się da. - Postukała palcem w gazetę.