Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/takietarasy.mielec.pl.txt): failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/tymek10/ftp/takietarasy.mielec.pl/paka.php on line 5
schować je w sejfie i nigdy nie wspomnieć Zackowi o jego

schować je w sejfie i nigdy nie wspomnieć Zackowi o jego

  • Janina

schować je w sejfie i nigdy nie wspomnieć Zackowi o jego

20 May 2022 by Janina

biologicznych rodzicach. Nie mogłaby ich obwiniać za taki krok, ale liczyła, że postąpią inaczej. Pamiętała, jak twardo sama walczyła o syna, czemu oni mieliby być inni? Osiągnęła to, co zamierzyła lata temu. Zrobiła to świadomie, wiedząc, że sama pozostanie praktycznie z niczym. Nie wiedziała tylko, że nicość okaże się tak bolesna. Otworzyły się drzwi kuchenne i wszedł Diaz, niosąc kilka papierowych toreb. Tak się zamyśliła, że nie usłyszała nawet jego przyjazdu. Mężczyzna zmierzył ją kosym spojrzeniem, ale nie odezwał się ani słowem. W milczeniu wykładał kupione artykuły spożywcze na stół. Milla nie do końca była świadoma jego obecności. Zniknęło gdzieś to poczucie nienaturalnego niepokoju, które kiedyś towarzyszyło każdemu pojawieniu się Diaza. No cóż, był tutaj, obok. an43 423 Jak mebel. Rozpacz i cierpienie, które wypełniały Millę, ledwie pozwalały jej leniwie rejestrować obecność Diaza w pobliżu, leniwie dostrzegać go kątem oka. - Co wolisz? - zapytał. - Płatki śniadaniowe czy tosta? Ona miała zdecydować? A co to w ogóle za różnica? - Tosta - powiedziała apatycznie. Diaz przygotował tosty, nawet posmarował je kremowym serem i położył na talerzyku przed Millą. Odgryzła kęs i żuła. Żuła. Kęs rósł i rósł w jej ustach, aż pomyślała, że zaraz się udusi. Siedziała sobie i jadła. Tak jakby wczoraj nie oddała własnego syna. Zerwała się od stołu, przewracając krzesło. Diaz okręcił się niczym kot, stając twarzą do niej, gotów bronić się przed ewentualnym atakiem. Wiedziona nagłym impulsem, złapała garnek, w którym wczoraj Diaz podgrzewał zupę. Walnęła nim z całej siły o ścianę, garnek odbił się z głośnym brzękiem i grzmotnął o podłogę. Milla chwyciła łyżki i cisnęła nimi za siebie, potem przyszła kolej na miski. Rozbijały się z miłym dla ucha ogłuszającym hukiem. Szlochając, Milla rzuciła się do szafek. Łapała wszystko, co wpadło jej w ręce: talerze, spodki, miski, szklanki, filiżanki. Ciskała przedmiotami z całej siły, wkładając w to całą swoją furię i wściekłość, krzycząc na całe gardło, wyrzucając na zewnątrz ból i udręczenie. Kawałki szkła i porcelany fruwały wokoło. Diaz stał bez ruchu. Tylko gdy jakiś przedmiot przelatywał zbyt blisko, robił oszczędny unik, nie ruszając się z miejsca. W ciszy an43 424 obserwował systematyczną destrukcję kuchni, nie wchodząc w drogę Milli. Wreszcie dzika energia, która wypełniała kobietę, wyczerpała się - i Milla opadła z płaczem na kolana. Wtedy Diaz uniósł ją z ziemi i zaniósł z powrotem do sypialni, położył na łóżku. Milla przewróciła się na bok i, łkając cicho, usnęła. Gdy kilka godzin później obudziła się i wyszła z pokoju, kuchnia była czysta i posprzątana. Diaza znów nie było. Wrócił z wielkim kartonem, w którym spoczywały różne, niepasujące do siebie naczynia: talerze i kubki. Wyszedł na zewnątrz i

Posted in: Bez kategorii Tagged: maseczka z kawy na trądzik, imiona dla yorka suczki, smutna piosenka o życiu,

Najczęściej czytane:

rozejrzała się po pokoju, zniżyła głos do konfidencjonalnego szeptu - nie wygląda na takiego, który chodziłby do takich szkół. To zupełnie inny typ. ...

- Rozumiem. Możesz go opisać? - Wysoki, brunet, bardzo przystojny. Taki... jakiś nieokrzesany. Dziki. Hope przypomniała sobie, co kilka tygodni wcześniej mówiła jej sekretarka Philipa: że Gloria pytała o łapserdaka, którego przysłała Lily, Vincenta czy Victora jakiegoś tam. Wypytywała, czy dziewczyna go widziała, czy wie kto zacz. Sekretarka powiedziała naturalnie, że nie ma pojęcia, o kogo chodzi, ale Gloria mogła go przecież odnaleźć na własną rękę. ... [Read more...]

ł drzwiczki i szybkim krokiem ruszył w kierunku głównego wejścia do szpitala. Całą noc i ranek pracował nad sprawą Śnieżynki i z każdą godziną narastał w nim dziwny niepokój. Bał się, że coś się stało, że stan Lily uległ pogorszeniu. Dzwonił kilka razy do pielęgniarek - Lily albo spała, albo nikt nie odbierał. ...

Przecież jest z nią Gloria, tłumaczył sobie, idąc do wind. Na pewno dałaby znać, gdyby stan się pogorszył. Na pewno by zadzwoniła. Mimo to ogarniało go irracjonalne uczucie, że stracił Lily. Dotarł do windy. Gęsto wypełniona, zatrzymywała się na każdym piętrze między pierwszym a szóstym. Wreszcie wydostał się z kabiny i już po chwili stanął przed pokojem Lily. Z bijącym sercem pchnął uchylone drzwi i zatrzymał się zdumiony. Oczekiwał najgorszego - że na przykład przeszła następny atak i ponownie otarła się o śmierć - tymczasem jego Lily siedziała w pościeli i śmiała się w najlepsze. Chichotała niczym pensjonarka, słuchając opowieści Glorii o którymś z jej szkolnych wyczynów. ... [Read more...]

- Myślę, że tak. Ja jestem... zła. Teraz dziewczyna się roześmiała.

- Nazywam się Liz, Liz Sweeney. - Miło cię poznać, Liz. - Gloria zasalutowała z papierosem w palcach. - Gloria St. Germaine. - Wiem, jak się nazywasz. - Dziewczyna zaczerwieniła się lekko, odgarnęła niepewnym ruchem włosy za ucho. - Wszyscy cię znają. ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 takietarasy.mielec.pl

WordPress Theme by ThemeTaste